Payday loans

dsc02253Właścicielka domu w którym mieszkam, seniora Ernestina, ma jeszcze jeden dom – w Santa Clara. Tam kiedyś mieszkała, teraz mieszkają tam jej synowie. Małe pueblo, godzinke jazdy od miejsca gdzie mieszkam, czyli praktycznie przylega do miasta Meksyk.

Wczoraj, poniedziałek 18 sierpnia, w Santa Clara odbywał się dzień patrona – świętej Klary. Dlaczego poniedziałek a nie niedziela? Przecież w poniedziałek wszyscy pracują. Widocznie nie w tym mieście. Tam otwarte były tylko sklepy pierwszej potrzeby – spożywczy, jakaś mała restauracyjka i sklep z kurczakami !! Porozmawiałem z moim opiekunem w pracy i pozwolił mi jechać.

Dlaczego chciałem tam jechać? W Santa Clara panuje zwyczaj, że właśnie w dzień świętej Klary mieszkańcy dekorują ulice. Ktoś powie “Wielka mi rzecz. U nas tez dekorują na Boże Ciało”. Ale napewno nie tak, jak w Santa Clara. Tutaj ulice dekorowne są… trocinami. Nie tylko zwykłymi, ale głównie kolorowanymi. Z tych trocin mieszkańcy miasta “malują” obrazy na ulicach. Powstaje wtedy piękny dywan, który ciągnie się przez całe miasto. Dosyć duże miasto, bo pochód (o którym więcej za chwile) zaczyna się około 8 rano a kończy około 14.

Przygotowania do wielkiego dnia obchodów zaczynają się w nocy. Wtedy to wszyscy mieszkańcy tworzą piękne trocinowe dywany. Jak to się odbywa – nie wiem. Czy jest podział, że ten dom robi ten kawałek, a ten – tamten. Na ulicy widać było ślady po farbie w spreju. Czyli podział jakiś był. Może dzień wcześniej przez miasteczko przeszedł proboszcz z farbą i temu, bo grzeczny był i do kościoła chodził, tylko 50 metrów, a temu, bo grzecznik, całą ulice – 2 kilometry!

Dywany zaczynają się przy kościele i ciągną przez całe miasto. Nie tylko głównymi ulicami, ale też bocznymi. Tylko jak ułożyć trasę, żeby przejść przez całe miasteczko? A po co się męczyć w układanie trasy? Idziemy głównymi ulicami i skręcamy w boczne, a potem wracamy do głównej. Prosty algorytm. Dlatego też trasa tyle trwa.

dsc02256

Na czele procesji idzie figura świętaj Klary. Nic w tym dziwnego nie ma – zwyczajny katolicki pochód. Ale… figurę, ładnie przybraną kwiatami, na czymś, co przypomina drewniany, niski stół niosą kobiety !! Czemu nie mężczyżni ? Przecież u nas na każdej procesji mężczyźni noszą te ciężkie figury (nie wiem czy ciężkie, nie nosiłem nigdy). OK, no to niech noszą kobiety. Ale (kolejne) widać po nich, że stół ciężki, niewygodny, wogóle nie przystosowany do noszenia. A te kobiety, to raczej młode dziewczyny w wieku może licealnym. Męczą się, ale niosą. Momentami aż chce się podbiec i pomóc. Figura się chwieje, zwłaszcza gdy teren, po którym idą jest pochylony. Zmieniają się co chwile. Te, które nie trzymają stołu na ramionach, rękami podtrzymują stół, żeby był lżejszy dla koleżanek. Niektóre idą przodem, niektóre bokiem – bo łatwiej.

dsc02225dsc02229

Procesja wyrusza z kościoła i co kawałek zatrzymuj się. W tych miejscach już czekają – wierni, śpiewacy, Mariachis. Niekiedy na takim postoju ustawiona jest scena, czasem ołtarz. Jak u nas w Boże Ciało. Śpiewają pieśni na cześć świętej Klary. Miejscami z dachów leci konfetti, czasem balony. Cały czas pod stopami mamy piękne, kolorowe, trocinowe dywany. I cały czas towarzyszą nam petardy. Tylko nie takie, które ładnie wyglądają – po co, przecież w dzień takich nie widać. Są takie, które robią dużo hałasu. Alarmy w samochodach szaleją, a trociny z petard spadają na ludzi.

Oczywiście pośród tłumu wiernych krążą ludzie, którzy też chcą zarobić tego dnia. Sprzedają jedzonko, picie, zabawki dla dzieci i … kapelusze. Kupiłem (a właściwie dostałem w prezencie, bo pani Ernestina nie pozwoliła mi zapłacić) kapelusz kowbojski. Taki jak nosi tutaj większość osób. Ale chyba coś z nim nie tak, bo ludzie się na mnie dziwnie patrzyli. Może damski kupiłem ? :p Nie, dużo facetów takie nosi i jest ok. Pewnie widzą, że gringo chce się zmeksykanić i mu nie wychodzi. Fakt, faktem, kupiłem (dostałem) ten kapelusz, bo słońce grzało i spacer długi.

dsc02294Wracając do dywanów. Po drodze można było zobaczyć worki z trocinami i szablony, które są używane do tworzenia rysunków. A rysunki są różne. To Matka Boska, to jakiś piękny, kolorowy koliber, jakaś gwiazda, kwiaty, kolorowe wzorki a nawet myszka Miki i inne postacie z Disney’a. Zajmują całą szerokość ulicy – od chodnika do chodnika. Piękne, kolorowe. Nad głowami girlandy – z papieru, albo balony. Niektórzy na domach w pośpiechu wieszali jeszcze bukiety kwiatów. Atmosfera nieziemska. Całe miasto uczestniczy w przygotowaniach. Naprawde miałem łzy w oczach. Dobra, mam prawie 24 lata  i duży facet jestem, ale czasem można. Zwłaszcza, że klimat sprzyjał.

Gdy pochód już przeszedł, mieszkańcy zabierali się za sprzątanie. Najpierw dzieci, zbierały do woreczków i butelek kolorowy pył. Wiele radości przy tym miały. Bo nowy kolor, bo ciekawy kształy. Byle więcej i szybciej. I z uśmiechem na twarzy. Chwile potem – dorośli. Miotła w ręke i zamiatane. Tak, żeby śladu nie było. I faktycznie – pół godziny później nikt by nie powiedział, że jakieś trocinowe dywany tutaj były.

dsc02185

Ale ten dzień miał się skończyć inaczej. Wieczorem miałem łzy w oczach po raz drugi. Z zupełnie innego powodu…

dsc02318

1 Comment »

  1. łaaał :D
    dywany robią niesamowite wrażenie :D

    Comment by Moonia — September 9, 2009 @ 2:12 pm

RSS feed for comments on this post. TrackBack URL

Leave a comment